Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna

[Sesja]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna -> Archiwum
Autor Wiadomość
quido
Gość






PostWysłany: Nie 14:56, 02 Lip 2006    Temat postu:

A co ci do tego? - odpowiedział pewnie Walther. Zauważył, że krasnolud nie reaguje na jego obelgi i postanowił kontynuować. Sprawialo mu to sporą przyjemność. Jeśli tak bardzo cię to interesuje, a twoja broda zarosła tak bardzo, że nie zdołałeś zauważyć, to mogę ci w sekrecie oznajmić, że jesteśmy w leśniczówce skavenów- szlachcic uśmiechnął się szyderczo. A ja znalazłem się tu w taki mianowicie sposób, że zaprosili mnie oni na wino i zabawę z dziewkami. No i przyszedłem... Ośle... - kontynuował, zawzięcie próbując sprawdzić, jak daleko może się posunąć w szyderstwach.
Powrót do góry
Cj111
Administrator
Administrator



Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:58, 03 Lip 2006    Temat postu:

Rurik Silverstone

Krasnolud wyszedł z pomieszczenia, słysząc za sobą jeszcze paplaninę człowieka. Nie dał się jednak wyprowadzić z równowagi. Zbyt wiele niedawno przeszedł, by zawracać sobie głowę jakimś nędznym człeczyną. Był mu on totalnie obojętny - inaczej miał go głęboko gdzieś. Wychodząc przed budynek, zwrócił jeszcze uwagę na wiszace gdzieniegdzie na ścianach odcięte łby, potwornie zdeformowane. Widać, że należały niegdyś do stworów chaosu. Poprzedni właściciel domu miał kiepski gust, stwierdził krasnolud, otwierając drzwi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 16:09, 04 Lip 2006    Temat postu:

Uriel Wiktorow

Propozycja Tileańczyka wydała się Urielowi być całkiem kusząca. W sakwie co prawda cały czas miał zapas jadła na kilka dni, ale byłby chyba głupi, gdyby nie skorzystał z okazji do posilenia się świezym karczemnym jedzeniem.

- Mówisz, że nie kojarzysz mojego kraju... Cóż, przyznam, że podobnie niewiele wiem o twojej krainie. Ale, jako człek ciekawy świata, z chęcią wysłucham o niej opowieści. Oczywiście nie mam zamiaru być dłużny - Kislev to kraj bardzo od Imperium odmienny i, jeśli tylko zechcesz, mogę o nim poopowiadać.

Nie zastanawiając się dłużej, wybrał spośród ocalałych trunków butelkę kislevskiej wódki, po czym obrócił się z powrotem w stronę wnętrza karczmy. Alessandro kończył właśnie dobieranie się do swoich zapasów, które, sądząc po objętości sakwy, małe nie były. Uwagę Uriela przykuła jednak znajdująca się jakieś dwa metry od nich klapa w podłodze. Znając życie (I karczmy) powinna pod nią znajdować się spiżarnia. Kwestia tylko, w jakim była stanie...

Dzisięć minut później obydwaj podróżnicy siedzieli przy jednym z ocalałych stołów, konsumując solidnej wielkości kawał wyciągniętego z piwniczki mięsa. Prowadzona rozmowa, skupiona głównie na najemniczych perypetiach Alessandra w, bardzo Uriela zaciekawiła. Do tego stopnia, że w głebi duszy zaczął po cichu żałówać, że gdy tylko burza ucichnie, obydwaj ruszą w przeciwległe strony. Chociaż...

- Panie - Rzucił - Z twojej opowieści wnioskuję, że zwiedziliście niemały kawał naszego świata i że niegroźne ci są wszystkie te pokraki, czychające na podóżnych. - Tutaj skinął głową w stronę rozpłatanego skavena, nad którego truchłem poczęły gromadzić się kryjące się przed burzą w zakamarkach karczmy muchy. - Podobnie jak pan, jestem obecnie bez zajęcia i do Middenheimu kieruję się tylko z braku lepszych pomysłów. - Zawiesił na chwilę głos, zastanawiając się, jak ubrać swoją porpozycję w konkretne słowa - Wiem, że to oznaczałoby dla ciebie zawrócenie z już obranej ścieżki, ale może wspólnymi siłami sprawimy, że wreszcie uśmiechnie się do nas szczęście? W Altdorfie pracy nie ma dla żadnego z nas. W Middenheimie natomiast... Podejrzewam, że im bliżej granic Imperium, tym o zajęcie łatwiej. Więc jak?
Powrót do góry
Buppi Adenoel




Dołączył: 30 Wrz 2005
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krak

PostWysłany: Śro 0:15, 05 Lip 2006    Temat postu:

Alessandro Vico

Tileańczyk nie pamiętał jak to się wszystko wydarzyło. Zwykle nieufny, rzadko z kimkolwiek prowadził długie dysputy i opowiadał swoje historie.

Zresztą, nigdy to nikogo nie interesowało - pomyślał Alessandro.

Ten człowiek był inny, podobał się najemnikowi. Po pierwsze miał mocną głowę, czyli potwierdził się jedyna znana Tileańczykowi pogłoska o Kislevczykach. Już sam ten fakt zachęcił Alessandra do rozmowy. A wino jeszcze bardziej.

Wkrótce oboje zasypywali się ciekawymi faktami z swojej historii i życia spędzonego w Tilei i Kislevie. Czasem dziwowali się, widząc odmienne zwyczaje panujące w obu państwach.

Kolejną cechą, która bardzo się najemnikowi spodobała, była przedsiębiorczość Uriela, tym razem zapamiętał już chyba na stałe jego imię. Ten człowiek północy w krótkim czasie zapewnił obu całkiem niezłą kolację, oczywiście mocno zakrapianą trunkami.

W sumie, przydałby mi się ktoś taki, ja nigdy do tego nie mam głowy - stwierdził w myślach Alessandro.

W końcu chwila rozstania bardzo się przybliżyła, co było nie w smak Tileańczykowi. Znowu długa, samotna i bardzo niebezpieczna podróż, do celu, w którym niewiadomo czy znajdzie zatrudnienie i czy znowu nie będzie musiał gdzieś wędrować.

Wkrótce nadeszły słowa Kislevczyka, których najemnik spodziewał się od dłuższego czasu. Początkowo mile połechtały dumę Tileańczyka, w końcu przechodząc do konkretów.

- Tak... - rozpoczął Alessandro, zdobywając tym samym chwilę na przemyślenie sytuacji. W końcu podjął decyzję, jak miał nadzieję, właściwą - Wyglądacie panie, na prawego człowieka, do tego w podobnej do mnie sytuacji. Zasadniczo wędrowałem na południe, tylko po to by mieć jakiś cel - tu przerwał na chwilę, dodając w myślach, że także aby być bliżej ojczyzny - Na gościńcu bądź, co bądź, strach podróżować samotnie, a poza tym może rzeczywiście szczęście uśmiechnie się do nas w tym mieście, eee Midenhajmie? - Tileańczyk mówił wyjątkowo składnie, mimo wypicia takich ilości alkoholu. W końcu wypowiedział swoją ostateczną odpowiedź - Podsumowując, przyjemnością będzie podróżować z waszmością.

Zadowolony, że ponownie nie podrużuje samotnie, najemnik wzniósł toast, za ich podróż i szczęście w szukaniu zarobku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
quido
Gość






PostWysłany: Czw 18:32, 06 Lip 2006    Temat postu:

Ale idiota - pomyślał Walther. Wiele razy zastanawiał się nad spaczoną osobowością tych plugawych jaskiniowców, ale nigdy nie doszedł do jakiś poważniejszych wniosków, jeśli takimi nie było to, że prawdopodonie "broda wysysa im z móżdżków ostatnie kawałki inteligencji". Z drugiej strony, budzili oni u niego trochę respektu- nieraz widział już, jak te karły roznosiły w pył zdawałoby się zdecydowanie silniejsze stwory.

Szlachcic był zdecydowanie zadowolony z takiego obrotu sprawy. Gdy przybysz zniknął z jego pola widzenia, jeszcze raz rozejrał się po pomieszczeniu. Ładnie się tu urządzili -pomyślał- Trzeba by się stąd jakoś zabrać i odnaleźć tą bandę nieudaczników, która na nieszczęście jest podobo moją drużyną- myśląc o nieszczęściu, Walther okłamywał sam siebie. Naprawdę był bardzo zadowolony z perspektywy powrotu. Powód był jeden- dawno nie użądlił on żadnej dziewki, a ta damulka miała wszystkie cechy, jakimi powinna się charakteryzować jego ofiary. Gdy o tym myślał ogarnęła go niezwykła i niepowstrzymana chuć. Nogi zaczęły się pod nim giąć, jakgdyby chciały go zmusić do szybszego wyjścia. Nie potrafił stawić im żadnego oporu. Niech to szlag! Czemu akurat teraz? Najwyraźniej życie w czystości mi nie służy... Ale jakby nie było, teraz ojciec nie może powiedzieć, że nie próbowałem! Zawsze miał o to pretensje... Stary pryk... Teraz przynajmniej będę miał usprawiedliwienie - w mózgu szlachcia kłębiły się myśli. W pewnym momecie przestał oponować, podbiegł do drzwi i otworzył je tak mocno, że nieomal wypadły z zawiasów. Rzucił krasnoludowi na pożegnanie dziarskie spierdalaj stąd razem ze mną! Będziesz miał towarzystwo w drodze powrotnej! Poza tym, patrząc na twoją twarz, przebywanie w tych klimatach nienajlepiej ci służy- uśmiechnął się i poszukał ścieżki biegnącej od leśniczówki, którą to następnie szedł przed siebie.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 18:47, 08 Lip 2006    Temat postu:

Uriel Wiktorow

- A więc doskonale!

Odpowiedź Tileańczyka bardzo Uriela ucieszyła. Nie zaliczał się do ludzi strachliwych, jednakże wizja samotnego podróżowania po traktach Imperium wydawała mu się co najmniej średnio zachęcająca. I nie chodziło tylko o bezpieczeństwo - samotne wędrówki nie zaliczały się stanowczo do jego ulubionych rozrywek.

Na razie jednak, póki szalała burza, obydwaj podróżnicy tak czy siak skazani byli na swoje towarzystwo. Ale, z drugiej strony... Zapasy karczemnego jedzenia były dla dwóch osób aż za duże, a burza, choć wcale nie miała się ku końcowi, wyraźnie osłabła i nie groziła już spaleniem tawerny w razie uderzenia pioruna.

Całym problemem podróżników było teraz uważanie, by nie przedobrzyć z alkoholem - zbliżała się noc, a truchło skavena (Które Uriel najchętniej wywaliłby za ścianę, ale powstrzymywał go odór i trupi jad, najpewniej zgromadzony w ciele) przypominało, że kolejny pijacki odlot mógłby skończyć się fatalnie...

<OT: Przepraszam, że post taki krótki dzisiaj - piszę go z nie swojego kompa. Następnym razem postaram się naskrobać ciut więcej Smile>
Powrót do góry
Buppi Adenoel




Dołączył: 30 Wrz 2005
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krak

PostWysłany: Śro 18:55, 12 Lip 2006    Temat postu:

Alessandro Vico

Tileańczyk także się uśmiechnął, widząc radość na twarzy tego Kovirczyka. Wyglądał on na człowieka bardzo do Alessandra podobnego, choć przecież pochodzili z dwóch bardzo odległych państw.

Reszta wieczoru zeszła oczywiście obu panom na grabieży reszty zapasów znajdujących się w gospodzie. Pili i jedli do białego rana, tym razem przekonani, że jutrzejszy dzień a także następne nie będą tak ciężkie jak wcześniejsze. Żaden z nich nie będzie przynajmiej przez jakiś czas wędrował samotnie, a to pocieszająca myśl, w takim kraju jak Imperium.

W końcu Tileańczyk nawet nie pamiętał, kiedy już drugi raz tego wieczoru się upił i padł gdzieś pod stołem...

(Ja mam dopiero króciutkie, ale w sumie ty większość zawarłeś w swoim, no i wszystko wyjaśniliśmy Wink ).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SamboR
Yeovick Immershwitz



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Steinau an der ODER

PostWysłany: Pią 19:24, 14 Lip 2006    Temat postu:

Haverkam

Spokojnie czekałeś aż ludzie odnajdą i pozbierają swoje rzeczy. Fakt, że ukradziono im konie, najwyraźniej cię nie wzruszał. Przez las konie tylko by was opóźniały. Fakt, że był to twój las, działał na twoją korzyść. Gdyby mon-keigh zaczęli coś kombinować, łatwo można się ich pozbyć. Jednak wydawało ci się, ze kobieta nie jest w stanie zrobić nic poza paplaniem głupot, a ten mężczyzna jest mocny tylko w gębie.

Nikoletta, Mark

Spotkanie elfa, z sytuacji bezbronnego więźnia, zmieniło się w całkiem poważną pomoc. Elf jak to elf - pewnie zna ten las jak własną kieszeń. Pozatym łucznik w drużynie napewno się przyda. Nikoletta odrazu poczuła się bezpieczniej, mając kogoś znającego się na lesie. Pozatym elf, mimo że jego ostre rysy twarzy wyglądały obco, był całkiem przystojny. Inna sprawa, że gdyby był człowiekiem, mógłby być twoim dziadkiem. Jego nieuprzejmość chciałaś zrzucić tylko na karb "dzikości" - przecież on zapewne nigdy nie był wśród cywilizowanych ludzi! Mark był nieco innego zdania, według niego, elf mógł być zaledwie przydatny, a to ze względu znajomości terenu. Strażnik wolał nie polegać na łucznikach - zawsze wierzył w moc prochu i ołowiu.
Po chwili spaceru, doszliście do wskazanego wam przez elfa drzewa. Po dobrych 40 minutach, spędzonych na bezsilnych przekleństwach, oglądaniu co żyje sobie pod drzewem, wreszcie trafiliście na swój ekwpiunek. Mark tylko zaklął pod nosem. Wróciliście do elfa, który spokojnie wpatrywał się w las. Resztę dnia spędziliście na przedzieraniu się przez krzaki jeżyn, oczekiwaniu, aż "uszaty" zbada dalszą drogę. Dzięki Taalowi, nie spotkaliście w lesie żadnych zielonoskórych, ani bandytów Hobina. Pod wieczór dotarliście do niewielkiej drewnianej chatki, która stała na niedużej polance. Przed nią leżał i wygrzewał się jakiś nieduży osobnik. Przyczailiście się w cieniu drzew ...

Walther

Niestety, mimo poszukiwań, ścieżki nie udało ci się znaleźć. Podziwiając pozorne piękno lasu, wszystkie kwatki, i tak dalej, nie zauważyłeś jak do zapachu lasu doszła jakaś niepokojąca nuta zapachowa. Właściwie nie był to nawet zapach - był to smród, tak okropny, że aż dech zapierało. Gdy to zauważyłeś, byłeś już dość daleko od domku. Nie było szans, zeby usłyszał cię krasnolud - zresztą krzyki mogły sprowadzić na ciebie uwagę czegoś groźniejszego. Zaniepokojony odwróciłeś się w stronę z której przyszedłeś i ... nagla na twoje plecy wpadła jakaś mała, okropnie śmierdząca i ujadająca potwora. Już po chwili druga tłukła cię drobnymi piąstkami po nogach. Trzeba się bronić! I to szybko, bo ten pokrak na plecach już urgyzł cię parę razy w ucho ...

Rurik

Wychodząc przed dom olśniło cię piękno okolicy. Niekoniecznie odpowiadały ci te wszystkie drzewa i słoneczko, nieźle prażące, ale dzień był piękny. Po chwili z domku wyleciał ten człowiek i pobiegł w stronę lasu. Machnąłeś na niego ręką, pewno jakiś narwaniec, zaraz go zeżrą jakieś gobliny, a ty nie zamierzałeś sobie brudzić rąk. Ciepło słońca i przyjemny zapach lasu po dłuższej chwili sprawiły, że zachciało ci się spać. Nie opierając się długo zasnąłeś na trawie, zapominając o wszystkich kłopotach i niebezpieczeństwach ...

Alessandro i Uriel

Uriel starał się dobudzić głośno chrapiącego Tileańczyka. NIe było to zadaniem łatwym. Dopiero po kilku kuksańcach Alessandro wstał. Przed jego twarzą, trzymana przez Kislevitę, widniała kartka z brzydką podobizną jakiegoś faceta. Pod spodem była wypisana cena - całkiem spora jak na wasze aktualne warunki - 50 złotych koron. Pokrzepiwszy się ostatnimi dadzącymi się zjeść zapasami, wyruszyliście w noc ... Obydwaj wiedzeni żądzą pieniędzy ... Mordowanie ludzi, we dwóch, czy całym regimentem mieliście opanowane doskonale. Czemu więc nie spróbować?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
quido
Gość






PostWysłany: Pią 20:11, 14 Lip 2006    Temat postu:

A to kurwa co za ścierwo? - Walthera w momencie opuściły szlacheckie maniery Wypierdalaj skąd przylazłaś, plugawe ścierwo! Mężczyzna nie wiedział nawet zbyt dobrze, z czym ma doczynienia. Niewątpliwie, był to jakiś mały i upierdliwy pomiot. Kurwa mać, co ja mam dzisiaj z tymi knypusami? Najpierw ten śmierdzibrody, teraz to.. Niech to szlag trafi - po chwili dodał jeszcze - Giń, potworze! Wygonię cię do wychodka!, po czym dobyłby swej broni, gdyby ją miał, następnie starałby się rozłupić agresorowi gębę ostrym jak brzytwa rapierem Ale skąd ja tu, do kurwy nędzy, wezmę rapier, skoro mi wszystko Skaveny zapieprzyły?- głośno myślał Watlher- Ni ma wała, trza temu czemuś po prostu przyjebać - sam był przerażpny wulgarnością swych myśli. . Zebrał wszystkie siły, kierując całą energię możliwą do wykrzesania z mięśni w pięść. Wcześniej trochę się denerwował zgubieniem drogi, ale podróż umilały mu pyszne jagódki, które znajdował na krzaczkach w lesie. Już obmyślał sposoby, w jakie zabawi się z Nikolettą ( czy też czymkolwiek innym) po dojściu do celu. To chyba właśnie z tego powodu na chwilę przestał być czujnym, czego skutek był nader widoczny- nadgryzione ucho pewnie szybko się nie zagoi...

Potężny cios powalił jedno ze stworzeń, a zamach zrzucił to drugie z twoich pleców. Uderzając twoja pięść wydała dziwne mlaśnięcie, jakby kamienia upadającego w coś gęstego ... Okazało się, że skóra tego czegoś jest pokryta grubą warstwą zaschniętych odchodów i brudu. Na szczęście cios rozwalił pokrace szczękę i popiskując uciekła w las. Lecz za tobą nadal jest drugie stworzenie, które równie okropnie śmierdzi. Po zrzuceniu szybko się pozbierało i ugryzło cię w nogę, co powoduje dotkliwy ból i straszne pieczenie. Pozatym skurczysyn wgryzł się w łydkę i nie zamierza puścić - każdo szarpnięcie nogą grozi teraz zerwaniem ścięgien lub czymś jeszcze gorszym. Nadal jedyne co czujesz to ból w ugryzionej nodze i smród stworzenia ... Gdzieś w oddali słychać jęki i zawodzenie kontuzjowanej pokraki, ta z tyłu tylko syczy przez zęby.

Ałaaaaaaa! Ty przebrzydły skurczysynie, jak śmiesz??? Na szlachcica? - ból był niemal nie do wytrzymania. Lecz Walther starał się wytrzymać. Obrócił się, nie ruszając bolącą nogą i uderzył we wroga znajdującego się z tyłu.


Ostatnio zmieniony przez quido dnia Pon 9:16, 17 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
robertvu




Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:20, 14 Lip 2006    Temat postu:

Mark

-Cholera, a ten pajac to kto - zapytał Mark elfa.
Gdy nie otrzymał odpowiedzi rzekł - Do jasnej cholery, mówileś, że to twój las długouchy! Nie wiesz nawet kto sie po nim kreci? Niech cie szlag.
Osobnik wygrzewający sie na polanie wyglądał na kranoluda, Mark nie miał nic do krasnoludow, ale w tych lasach każdy mógł być sługą Hobina wiec wolał nie ryzykować.
- Słuchaj Havi ja talentu do skradania nie mam, wiec przydaj sie na cos i użyj tego sławnego bezszelestnego chodu i sprawdz, co to za jeden. Jesli bedziesz miał podejrzenie, że to sługa Hobina zabij jak psa. I celuj tak żeby zabic, krasnale to twarde sztuki, wpakujesz takiemu strzałe z dwóch metrów w pierś, a on nawet nie da po sobie tego poznać. My tu zostaniemy, jak krasnolud zacznie tylek przetrzepywac to spróbuje go ustrzelic. Ty panienko - tu zwrócił sie do szlachcianki - siedz najciszej jak umiesz, nie chcemy obudzic naszego spiocha prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin