Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna

[Sesja]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna -> Archiwum
Autor Wiadomość
Univ




Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:07, 24 Maj 2006    Temat postu:

Exodius tępo patrzył się w przestrzeń. Wydarzenia wczorajszego dnia sprawiły, że był jakiś nie swój.
Wtedy zobaczył jak ten kmieć rozradowany schodzi na dół trzymając w rękach zrabowane rzeczy.
Wstał i w milczeniu poszedł na górę zabrać swoje manatki oraz mapę.

Gdy wszedł do środka poczół potworny zapach gnijącego trupa ludzkiego. Wszędzie widać było jeszcze ciemnoczerwoną krew porobryzganą po ścianach. Poderżnięte gardła... poderżnięte gardło mieczem to prawie jak odrąbanie głowy, zatem krewm musiałą tryskać prawie jak z fonatanny.
Wszyscy w około nie żyli. W pewnym momencie odór oraz wrażenia wizualne sprawiły, że Exodius zwymiotował na ziemię po czym przyłożył hustę do twarzy i szedł dalej. Nie był do tego przyzwyczajony. Ćwiczenia i jakieś szermierki to nie rzeź jak tu, w tym brudnym i śmierdzącym Imperium.

Gdy podszedł do pokoju spojrzał przez wnękę, która ongiś była futryną. Na ziemi leżały jescze trupy Skavenów oraz skalp, który spadł z głowy jednego z potworów, z którym walczył Exodius.
" Jakim ja byłem głupcem." pomyslał " Chciałem zwalczyć ich wszystkich, pokonałem jednego, prawie zabieł drugiego i sam bym zginął. A wszystko dla tego, że chciałem być naprawdę... szlachetny i pomóc przyjaciołom. Gówno warty pomysł Exodiusie. To jest Imperium a nie Estalia, inne są tu wartości...".
Zebrał swoje rzeczy i starannie ułożył w torbie.

Exodius skrywał ogromny gniew. Gniew skierowany przede wszyskim na siebie za to, że nie był wstanie ich wszyskich pokonać i poległby haniebnie w brudnej, imperialnej karczmie. Złapał kubek i z wśniekłością wyrzucił go przez okno tłukąc starą szybę.

Estalijczyk wyszedł na zewnątrz i po zapakowaniu wszystkiego na swojego araba, bo takiej rasy był koń, wskoczył nań i czekał na resztę gotów do drogi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savriti
Administrator
Administrator



Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:26, 25 Maj 2006    Temat postu:

Gdy na korytarzu ucichło Nikoletta wymknęła się z pokoju. Wszystko miała spakowane już wcześniej. Bagarzu nie miała dużo. Zarzuciła na plecy skórzany plecak wypełniony do połowy. Wychodziła z karczmy z półprzymkniętymi oczami. Widok takiej ilości krwi był jej obcy. Odór z martwych ciał stworów przyprawiał ją o mdłości. Starała się iść ostrożnie, żeby nie wdepnąć swoimi zniszczonymi już bucikami do jazdy konnej w kałuże posoki.
Nagle coś dotchnęło jej łydki. Krzyknęła i ruszyła biegiem w stronę wyjścia nie oglądając się za siebie. Zatrzymała się już na zewnątrz. Łapiąc oddech przyglądała się jak tamtem mężczyzna z karczmy wynosi miecz Waltera. Zrobiło się jej smutno, ale miała nadzieje, że odda szlachcicowi jego broń, gdy go już odnajdą. Gdy do wnętrza karczmy udał się również Estalijczyk, dziewczyna poszła szukać swojej klaczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SamboR
Yeovick Immershwitz



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Steinau an der ODER

PostWysłany: Czw 20:34, 25 Maj 2006    Temat postu:

3 dni do krasnoludzkiego święta "Pierwszego kufla", w drodze do puszczy Hobina. Wczesne przedpołudnie - wieczór.

Po godzinnych przygotowaniach do podróży, mocowaniu juków i oporządzeniu koni ruszyliście w stronę, w którą wskazał Mark. Exodius, jak i Nikoletta zdecydowali, że polemika z osobą niższego stanu, do tego tak ordynarną i niemiłą w obejściu jest nie na miejscu. Pozatym strażnik prowadził was w stronę Hobina - celu wyprawy. Może banita i wyrzutek będzie wiedział coś o skavenach nawiedzających okolicę. Jechaliście przez pustkowia do południa, kiedy to Mark zarządził krótki, półgodzinny postój. Wokoło rozciągała się bezkresna równina, porośnięta zmarniałą trawą i skarlałymi krzaczkami. Od czasu do czasu widać było nienaturalnie powykręcane drzewa, lecz strażnik zabronił do nich podjeżdżać. Na południu i wschodzie czerniała ściana lasu. Mark, obejrzawszy mapę, stwierdził, że musi być to Wulfwald - cel waszej "wycieczki". Po monotonnej, całodziennej podróży, przerwanej tylko krótkim postojem w południe padacie z wycięczenia. Przeżycia poprzedniej nocy też dają się we znaki. Oto teraz siedzicie przy ognisku, za plecami mając ciemną ścianę lasu Wulfwald. Na nieboskłon wzszedł już Mannslieb, zalewając okolicę swym miłym dla oka blaskiem, tylko las tonie w ciemnościach. Księżyca Chaosu nigdzie nie widać. Od czasu do czasu słyszycie jakby szepty, czy szmery dochodzące z głębi knieji. Strażnik, nawykły do tych odgłosów nie wykazuje zdenerwowania, podobnie jego klacz. Exodius zaś, nadal osłabiony przez ranę, która na całe szczęście nie paprze się i zaczęła się już goić, rozgląda się niepewnie. Podobnie jest z Nikolettą - dziewczyna, nienawykła do nocowania pod gołym niebem, czuje się dość nieswojo. Chciałaby, żeby ten strażnik, Markus, czy jak mu tam, przestał milczeć. Potrzebne jej silne męskie ramię i spokojny głos. To powinno ją uspokoić. Ciężka cisza nieuchronnie przedłuża się ... co rusz od lasu słychać szepty i szumy. Czasami zahuczy puszczyk, lub zawyje wilk - wszak to Middenland, ziemia Ulryka, przez którą całkiem niedawno przetoczył się najazd Chaosu. Po karczmach nadal słyszy się opowieści o lasach takich jak ten - pełnych zdegenerowanych niedobitków tamtej inwazji ... Puszczyk pohukuje, szumy narastają, pomimo braku wiatru, wilk wyje ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Univ




Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:59, 25 Maj 2006    Temat postu:

Exodius nie czuł się najlepiej.
Ten chłód, niepokój, wszystko w Imperium było straszne.
Wydarzenia ostatniej nocy, a szczególnie wbicie się szczurzego miecza do kości Exodiusa sprawiły że był nadwrażliwy.
A teraz tajemnicze szelesty i dźwięki dobywające się z lasu nie dawały Estalijczykowi spokoju.

Nagle wyciągnął szablę i położył płazem miecza na nogach obracając do okoła. Mówił coś do siebie pochylając się to w przód to w tył.
Nagle coś w nim pękło.
Wstał szybko i powiedział:
- Spierdalam stąd, nie zginę razem z wami! - po czym rzucił się biegiem w stronę koni pędząc jak szalony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
robertvu




Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:38, 25 Maj 2006    Temat postu:

Mark spokojnie odpoczywał przed następnym dniem. Wtem jego uwage zwrócił szlachcic. Krzyknął coś o umieraniu i pognał w las. Mark nigdy nie posądzał go o odwagę czy inteligencje, ale w nerwach okazał sie słabszy niż przecietna kura. Jesli do wystraszenia estalijczyka wystarczy kilka godzin słuchania odgłosów puszczy to biada jego krajowi.
Jednak szlachcic mógł sie do czegoś przydać.
Mark klnąc na czym świa stoi uznał, że trzeba łamage znaleść. Przy czym obiecał sobie, że nie odmówi sobie przyjemności wychłostania go po pysku kiedy go znajdzie.
Spojrzał na Nikolette, bo tak z tego co wiedział nazywała sie szlachcianka. Wygladała na rozstrzesiona. Nerwy mogły jej puścić w każdej chwili.
- Słuchaj, musze znaleść tego twojego 'bohatera' zanim nie wpadnie na jakiegoś niedzwiedzia. Nie mam zamiaru latać za tobą też po lesie. Więc decyduj się albo zostajesz przy ognisku i bedziesz to siedzieć, AŻ WRÓCĘ, albo wsiadaj na konia i jedziesz za mna byle cicho i spokojnie.
Po tych słowach ruszyl niespiesznie do Virgo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savriti
Administrator
Administrator



Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:22, 28 Maj 2006    Temat postu:

Nikoletta jeszcze nigdy nie spędziła nocy pod gołym niebem. Na początku była zachwycona, że wreszcie może odpocząć po wyczerpującej jeździe. Strażnik nie dał im w dzień wytchnienia. Pędzili na złamanie karku jakby ktoś ich gonił. Musiała mu wybaczyć, to ze nie zważał na obecność damy i nie wiedział, że należy jej się częstszy wypoczynek. Wreszcie nie był szlachcicem. Postanowiła znieść podróż godnie, bez słowa protestu, ale pod wieczór była już skonana. Do tego przeszkadzał jej własny odór. Normalnie lubiła swój zapach, ale smród krwi i śmierci, który uparcie trzymał się sukni był nie do zniesienia.

Gdy wreszcie siedli przy ognisku odetchnęła z ulgą. Lecz już po godzinie tęskniła do uciążliwej dziennej jazdy. Ciągle czuła na sobie czyiś wzrok. Ciemność za plecami była nieprzenikniona, ale wydawało się jej że w tej smole cos się czai i zaraz się na nią rzuci. Co parę, sekund odwracała głowę, ale nic nie widziała, a to przerażało ją coraz bardziej. Nawet nie myślała o śnie w takich warunkach. Marzyła, żeby ten Markus się odezwał. Była zła na wszystko. Jest kobietą, a nikt nie interesuje się, czy czegoś jej nie trzeba. Panowie, nie zapytali się jej nawet jak się czuje. "Jak oni nie mają zamiaru ze mną rozmawiać to ja się pierwsza nie odezwę" - myślała.

Nagle Exodius poderwał się i rzucił w ich stronę:
Spierdalam stąd, nie zginę razem z wami!
Nikolettę zdziwiła ta oznaka tchórzostwa. Po szlachcicu spodziewała się więcej, ale widać to TYLKO szlachta w Imperium zważała na swój honor.
Strażnik wreszcie się odezwał. Nie miała zamiaru zostać sama w lesie, w tej ciemności wśród tych odgłosów. Musiała na kimś wyładować swoją złość. Szybko wstała i podeszła do klaczy. "Może byś na mnie poczekał" - wycedziła przez zęby do Marcusa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SamboR
Yeovick Immershwitz



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Steinau an der ODER

PostWysłany: Pon 20:21, 29 Maj 2006    Temat postu:

Exodius

Szybko wskoczyłeś na konia, po czym pogalopowałeś po równinie, jak najdalej od tego przeklętego lasu. Jak najdalej od szumów i hałasów, których, pomimo odległości nie mogłeś wypędzić ze swej głowy. Cały czas brzmiały one w twoich uszach, jakby cię goniło stado najgorszych demonów. Po ujechaniu dobrych paru staj z konia zaczęły lecieć płaty piany. Szybko zreflektowałeś się, że zmęczony całodzienną jazdą koń już dalej nie pociągnie. Dalej jechałeś już nieśpiesznie. Odgłosy lasu zostały za tobą. W świetle większego księżyca dość dobrze widziałeś pustą okolicę - step, tak rzadki w twoich rodzinnych okolicach. Tędy właśnie wędrowały hordy Chaosu podczas ostatniej inwazji. Rzadkie skarlałe i dziwnie powyginane drzewa potęgowały wrażenie obcości. Po chwili zsiadłeś z konia i siedząc na ziemi rozpłakałeś się. Byłeś sam w obcym kraju ... wrogim kraju ... Nawet nie pamiętałeś kiedy, łkając, zasnąleś.

Mark i Nikoletta

Nieśpiesznie zebraliście swoje rzeczy, i wskoczyliście na koń. Mark, po ujechaniu około stai zadecydował, że tropienie Estalijczyka w nocy jest bez sensu. Zawróciliście i zdecydowaliście spędzić noc w miejscu obozu. Las był już cichy. Zbyt cichy.

Sen - wszyscy

Wszystkim wam znów śnił się ten sam sen. Tym razem, jakiś szczur walczył z krasnoludem, lecz ten drugi wyraźnie przegrywał. Mimo, że brodacz na plecach miał pokaźną rusznicę, nie było dane mu obronić się. Raz, po raz potężne ciosy ogromnego skavena spadały na wyszczerbioną tarczę krasnoluda. Po chwili ten uległ, a szczur porwał go i jakby zapadł się pod ziemię.

2 dni do krasnoludzkiego święta "Pierwszego kufla".
Exodius, gdzieś w stepie.

Obudziłeś się zlany potem, tam gdzie zasnąłeś. Skarciwszy się za wybuch dnia poprzedniego, obejrzałeś rękę i wsiadłeś na koń. Wiesz dobrze, że sam w Imperium szybko zginiesz. Te szczury i stwory, które zamieszkują las mogą po ciebie wrócić.

Mark

Ze snu pamiętałeś tylko jedno - tamten szczur, który porwał krasnoluda! en sam, któremu wypaliłeś w pierś, a on nic sobie z tego nie robił. Pomyślałeś, że trzeba szybko obudzić szlachciankę i ruszać po tamtego trzęsiportka z południa. Jego szabla mogła się przydać. Kto wie, ilu znajomych może mieć Hobin.

Nikoletta

Spałaś jeszcze głęboko, gdy gwałtownie w twój sen wdarło się coś nowego - to był ten śmierdzący strażnik, Markin czy jakoś tak. Ryczał coś, że trzeba znaleźć Estalijczyka i że lepiej byś pojechała z nim. Ciekawe czy odeń też zabierze stosowną "zapłatę". Jego zachowanie uwłaczało honorowi damy. Ale co począć - bez niego nie masz szans przeżyć tutaj, w dziczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savriti
Administrator
Administrator



Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:55, 30 Maj 2006    Temat postu:

Nikoletta wstała ociężale. Była przyzwyczajona do długiego leniuchowania rano, a ten Strażnik obudził ją o świcie. Ale bardziej zła była na Exodiusa, przez którego musieli zboczyć ze szlaku. Ten niegodny nazywania go szlachcicem tchórz zmusił ją swoim chaniebnym zachowaniem do zrywnia się z ciepłego łoża... a raczej leżenia.

Do tego ten okropny sen. Aż wzdrygnęła się na samą myśl o tych potworach. Chciała zapomnieć o przeżyciach z karczmy, ale nawet w nocy ją nawiedzały. Jej matka zawsze mówiła, że w nocy wracają wszystkie strachy. Miała nadzieje, że to był ostatni raz, gdy widziała takie ogromne szczury.

Rozmyślając szybko naciągnęła na halkę świerzą suknie. Tamta, którą miała na sobie wczoraj w normalnych warunkach byłaby do wyrzucenia. Niestety, to nie były normalne warunki i musiała schować ją do plecaka. Starała się nie myśleć o brudnej bieliźnie, którą ma na sobie od wielu dni, o włosach, które zmatowiały i przyklapły od złej pielegnacji, o zapuszczonych paznokciach i o odorze śmierci, który ciągle na sobie czuła.
Starała się pospieszyć z ranną toaletą, bo wiedziała, że muszą się spieszyć, ale i tak zajęło to prawie kwadrans. Wyciągnęła z plecaka ładną, skórzaną torebkę. Przechowywała w niej kosmetyki i przybory toaletowe. Umyła się na ile mogła. Wyszczotkowała porządnie włosy, ale i tak nie wyglądały tak okazale jak zwykle. W ciemno-popielatej sukni, wymyta i choć trochę wypoczęta wyglądała znośnie. Stroju dopełniały śliczne skórzane buty do jazdy konnej i pierścionek. Reszte biżuterii schowała do woreczka. Oporządzając swoją białą klacz czy jedząc rękami resztki zapasów nadal widać było, że jest szlachcianką. Młodości i wrodzonego wdzięku nie mogły zakryć jakieś niedociągnięcia stroju. Po niecałej pół godzinie była gotowa do drogi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Univ




Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:43, 01 Cze 2006    Temat postu:

Exodius był kompletnie zdezorientowany.
Wskoczył na konia i zaczął pędzić dalej.
BYLE DALEJ ! BYLE SZYBCIEJ!
"Te stwory.. one mnie ZABIJĄ ! A nie zginę z tymi Imperialistami! Wracam do domu ! WRACAM DO DOMU!!!"

Estalijczyk pędził dalej przed siebie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
robertvu




Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:55, 06 Cze 2006    Temat postu:

Mark dość niecierpliwie czekał na szlachcianke. Po dlugiej chwili tryumfalnie oznajmiła iż jest gotowa do drogi. Mark z ulga wypuscił powietrze z płuc. Musiał jednak przyznać ze wygladała nieco lepiej niz wczoraj wieczorem. Cho wolałby jednak byc te polgodziny w pogoni za poludniowcem. Ale zawsze to jakas pociecha.
- Nareszcie - rzekł nie dbając czy szlachcianka to uslyszy czy nie
Potem dosiadł konia. Dziewczynie kazał zrobić to samo. Ruszył tam gdzie pobiegł tchórzliwy estalijczyk strarajac sier znalesc slady. Nie bylo to zbyt trudne. Bardzo szybko znalezli barług w którym najwyrazniej przeocował. Dalej podazali jego sladem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin