Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna

Coś się kończy, coś zaczyna.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna -> Coś się kończy, coś zaczyna
Autor Wiadomość
Wehr
Wehr - Paladyn



Dołączył: 19 Sie 2005
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciemnogród

PostWysłany: Nie 0:41, 23 Gru 2007    Temat postu:

P'etryck, jako czujny człowiek, był przygotowany do walki - w kieszeni swego płaszcza miał niewielką ampułkę, którą w czasie gdy rzucał pieniądz na ziemię, obracał między palcami. W chwili ataku wyciągnął ampułkę i rzucił nią wprost pod nogi oponentów - po kilku sekundach cały obszar zasnuł się dymem, który wydobył się z rozbitej ampułki.

Osoby znajdujące się w dymie poczęły się krztusić i dławić, bliźniak-strzelec próbował odnaleźć P'etrycka, jednak łzy płynące z oczu niczym rwąca rzeka i pieruńsko gęsty dym mu to uniemożliwiały.

Dym zaczął szybko opadać, jednak nim sie to stało, P'etryck zdołał zajść bliniaka-strzelca od tyłu i wbić mu ostry szpikulec prosto w oko - krew trysnęła, a pokraka zaczęła wyć jak potępieniec, osuwając się na ziemię. Gdy to się stało, P'etryck wyskoczył z dymu prosto w pobliskie chaszcze - wiedział, że samym drutem nie wygra, do tego nie mógł przebywać dalej w dymie, gdyż na dłużej wstrzymać oddechu nie mógł. Postanowił ukryć się w krzakach i poczekać, aż rszta kompaniji upora się z dziwolągami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RevaN




Dołączył: 24 Lis 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:09, 23 Gru 2007    Temat postu:

Już pdoczas rozmowy wyczuł, że coś jest nie tak. Nim się to wszystko zaczęło, Revan już dzierżył w dłoni swojego półtoraka. Zaklną szpetnie, gdy dostał nożem w stopę. Wyjął go ze stopy i odrzucił na bok. Spiął konia i ruszył prosto na pokrakę. Ciął krótko na odlew, przez gęstą mgłę spowodowaną przez P'etrycka. Tak jak on wstrzymał oddech, po trzech cięciach wyszedł okrążył wóz z drugiej strony.

Odór zgnilizny, cały czas go czuł. Jak mógł zlekceważyć tak wyraźny sygnał... Wszystko dookoła było spaczone, śmierdzące aspekty Nurgle'a. Nawet młot Sigmara na nic by sie nie zdał, potrzeba tutaj prawdziwego specjalisty. Krótko mówiąc, trzeba spierdalać.

Nawiązał kontakt wzrokowy z generałem, z pozoru dziko ruszył mu z pomocą. Zatrzymał się w połowie, gestem lewej ręki pokazał mu znak odwrotu. Włożył lejce do ust, wyjął tarczę, która była w jukach. Wjechał pomiędzy silonrękich i kilkoma szybkimi cięciami miał zamiar pozbawić ich ochoty do walki.

Koń także wyczuwał tą złowrogą aurę, jednak nie był zwyczajny. Inaczej, piękna i rącza kara klacz wcale nie bała się bliskiej styczności zgnilizny Chaosu, nie to co koń generała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Univ




Dołączył: 22 Paź 2005
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:10, 23 Gru 2007    Temat postu:

Szybko zrozumiałem przesłanie Revana.

- Kurwa, co za tchórz - mruknął pod nosem.

Postanowił mimo wszystko szybko zakończyć życie obu silnorękich, z pojedynków nigdy się nie wycofywał.

Zaplanowanym wcześniej ruchem wbił się w gardło przeciwnika na kilkanaście centymetrów, żeby szybko wyciągnąć i robiąc piruet znaleźć się za właśnie atakującym go drugim przeciwnikiem, wtedy szybki sztych i po sprawie.

Albert nie miał nawet czasu, aby się obejrzeć, wskoczył na konia, który wbrew pozorom ani chwili się nie zawahał aby przybiec na rozkaz, zahartowany w bojach rumak nie bez powodu nazywany bojowym nie widział przeszkody w krążących wszędzie wyznawcach chaosu.

Gdy tylko Albert znalazł się na wierzchowcu podbiegł do Revana.
- Zamierzasz uciekać z pola walki? staranujemy ich pod kopytami naszych koni, nie ma ich dużo, tylko ten twój i gdzieś w krzakach widziałem nastepnego. Stratujemy najpierw Twojego. - Albert obrucił się - Do szarży !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pokrzyk
Pokrzyk - Druid



Dołączył: 12 Wrz 2005
Posty: 346
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hę? o_O

PostWysłany: Nie 22:45, 23 Gru 2007    Temat postu:

"Nosiciel Zaraz" - tak brzmiało jego imię. Senex postanowił to wykorzystać. Grobowym, podziemnym, tubalnym, cichym głosem odezwał się, sycząc:
- Nosicielu Zaraz...
Demony nie lubiły nigdy swoich imion - to było jasne jak słońce. Każdy o tym wiedział. Ten jednak nie zareagował tak, jakby chciał tego Starzec. Plaguebearer zaczął się do niego zbliżać.
Szybko pociągnął za sznureczek - jedna z sakiewek zaczęła opadać. Corax zapikował i złapał ją w locie. Przemknął pod łapą demona i przysiadł na gałęzi. Senex dobył sztyletu - jakoś trzeba było się bronić.
Demon zamachnął się. Starzec podniósł do góry kostur - łapa ześlizgnęła się po korzeniu, wrzody i pryszcze na dłoni popękały i zostawiły ropę na kiju.
Huslar cofnął się. Corax już znalazł to, co trzeba było znaleźć - dzierżył w dziobie szpilkę. Szybko poszybował do niezdarnie walczącego z demonem guślarza i usiadł mu na głowie. Wypluł szpilkę, która upadła w trawę. Kruk dziobał i drapał Nosiciela, by dać Senexowi trochę czasu. Starzec zanurkował w zarośla. Choć władał tylko jednym okiem, szybko odnalazł szpilkę. Ukłuł się nią w opuszkę lewego palca wskazującego i szybko ukrył sztylet. Podszedł do demona, podczas gdy ten walczył z natrętnym ptaszyskiem. Dotknął lekko Noszącego Zarazy. Ten staną ogłuszony w miejscu - przestał się ruszać. Czasowy paraliż mógł szybko przestać działać. Szpilka rozpłynęła się w powietrzu. Corax wylądował Senexowi na ramieniu. Starze wybiegł z krzaków, żeby rozejrzeć się w sytuacji na polu bitwy. Nie miał dużo czasu - za kilka oddechów ten potwór miał się obudzić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SamboR
Yeovick Immershwitz



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Steinau an der ODER

PostWysłany: Śro 14:44, 26 Gru 2007    Temat postu:

Demon szybko odzyskał władzę w członkach. Z ochrypłym rykiem, rzygnął na starca, a siła tego potoku plugastwa i nieczystości aż powaliła go na ziemię. Demon, korzystając z tego, że jego przeciwnik leżał ogłuszony na ziemi, szybko (o ile istota z zaawansowaną gangreną kończyn dolnych może się szybko poruszać) doskoczył doń i zdzielił go po czerepie, zostawiając szramę na potylicy. Rana niemal natychmiastowo zaczęła ropieć.
Silnoręki z przebitym gardłem, złapał się jedynie za szyję, by po chwili upaść i skonać w drgawkach. Niestety nic nie wyszło z próby zaatakowania drugiego mocarza, który właśnie złapał jakąś gałąź i zaczął nią wywijać potężnego młyńca. W powietrzu aż zafurkotało od drzazg ...
Konający z przebitym okiem bliźniak okropnie jęczał, zaś jego brat, usilnie próbował zarepetować leżący pistolet. Wtedy, z wozu rozgległo się głośne chichotanie, a na drogę wyskoczyła niewielka, bo rozmiarów niziołka, kulka. Kulka zrobiła efektowny piruet w powietrzu, upadła na ziemię, przetoczyła się do krzaków, po czym wskoczyła na gałąź, skąd spadła na szyję P'etryckowi, odrazu wpijając się przegniłymi zębiskami oraz brudnymi, zagrzybionymi pazurami w grzbiet wojaka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pokrzyk
Pokrzyk - Druid



Dołączył: 12 Wrz 2005
Posty: 346
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hę? o_O

PostWysłany: Śro 22:08, 26 Gru 2007    Temat postu:

Kiedy poczuł na sobie ciepłą flegmę, zorientował się, że demon wyszedł spod działania jego uroku. Upadając, starał się znaleźć sztylet.

Demon, korzystając z tego, że jego przeciwnik leżał ogłuszony na ziemi, szybko (o ile istota z zaawansowaną gangreną kończyn dolnych może się szybko poruszać) doskoczył doń i zdzielił go po czerepie, zostawiając szramę na potylicy. Rana niemal natychmiastowo zaczęła ropieć.

Guślarz odsłonił swoje oko zakryte bielmem. Kiedy Nosiciel je zobaczył, owładnęło go dziwne uczucie.
Ten ułamek sekundy został doskonale wykorzystany przez Senexa: wziął silny zamach ręką, w której dzierżył sztylet i wbił ostrze w skroń poczwary. Ta dostała drgawek, gdyż uszkodzony został jej ośrodek kontroli nad ciałem. Demon miał długo nie pożyć, ale perspektywa leżenia pod gnijącym ciałem plugawego stwora w jego wymiocinach... nie była kusząca dla Starca. Odrzucił więc cielsko na bok, wyjął z czaszki demona sztylet i zaczął biec.
Staną na rozdrożu.
- Oni przyszli stamtąd. - krzyknął Corax i wskazał dziobem kierunek, skąd najdechała karawana. Senex zrobił krok w stronę drugiej drogi, ale zatrzymał się i zaczął szukać fiolki z magicznym eliksirem uzdrawiającym - jeśli rana zacznie jeszcze bardziej ropieć i jeśli dostaną się do niej flegmy tej poczwary, może być już później nie do wyleczenia. Starzec musiał się spieszyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wyprawa Do Zaginionego Miasta Strona Główna -> Coś się kończy, coś zaczyna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin